|
Wspomnienia Roweckiego
Zimą 1906 r. Stefan Rowecki rozpoczął naukę w gimnazjum Jacobsona w Piotrkowie. Choć „skromnie urządzona i wyposażona”, była to pierwsza polska szkoła w mieście. Ze względów patriotycznych uczęszczała do niej szeroka paleta uczniów – synowie: ziemian, urzędników, mieszczan, robotników, rolników i bezrobotnych.
Rowecki dość szybko nawiązał znajomość z uczęszczającym do równoległej klasy Tadeuszem Puszczyńskim, który imponował mu solidnością, dokładnością, zręcznością i siłą. Ponadto słynął przyszły pułkownik skromnością oraz wspieraniem niezamożnych kolegów. Rozpoczęło się wspólne spędzanie czasu, w tym spacery i wagary. W dyskusjach podnoszono kwestie patriotyczne oraz związane z „masami” czytanych książek.
Jak wspominał po latach Rowecki: „Puszczyński był wielkim zwolennikiem, po prostu fanatycznym wielbicielem (…) kultury fizycznej”. Pod jego wpływem „szlifowanie bruków ulicznych” zamienili przyjaciele na „szkolenia”. „Świadomość nasza – pisał Rowecki – że przyjdzie chwila, gdy my weźmiemy bezpośredni udział w walce z zaborcami o wolność Polski, stawała się u nas coraz silniejsza i wyraźniejsza. Zaczęliśmy sobie zdawać sprawę, że w walce tej zwycięży ten, kto będzie silniejszy, odporniejszy, lepiej przygotowany”. Urządzali „bardzo uciążliwe” (nawet czterdziestokilometrowe) piesze wycieczki, bez pożywienia, także „w czasie deszczu lub śnieżycy”. Dla „wyrobienia charakteru i odwagi” bywały „nocne wyprawy o północy na cmentarz, aby ze środka jego – koło kaplicy, przynieść umieszczoną tam za dnia kartkę”. Hartowali się w zimnej marcowej wodzie „rzeczki na Bugaju”, aby poznać warunki, w jakich „Japończycy przechodzili w kampanii 1904/1905 rzekę Jalu”.
Rówieśnikom wybierającym szkoły rosyjskie robili „wstręty oraz złośliwe krzywdy”, polegające np. na wybijaniu szyb i niszczeniu sprzętów w rodzinnych domach czy oblewaniu atramentem ich gimnazjalnych płaszczy.
Podczas gdy Rowecki zdradzał zamiłowanie do literatury patriotycznej, Puszczyński rozczytywał się w dziełach Marksa i Engelsa. Pierwszy trafił do „Zarzewia” (później – tajnego skautingu i Polskich Drużyn Strzeleckich), drugi – w szeregi organizacji postępowo-niepodległościowej. „Po kilku latach niewidzenia – wspominał Rowecki – spotkaliśmy się niemal w przeddzień wyruszenia oddziałów Komendanta w sierpniu 1914 r. w Krakowie. Uścisnęliśmy sobie wówczas dłonie, idąc już teraz znowu ramię w ramię”.
Na przełomie 1910/1911 r. utworzono w Piotrkowie pierwszy – zakonspirowany – oddział skautowy, liczący ok. 10 osób. „Brak było – jak czytamy u Roweckiego – jakichkolwiek podręczników lub wskazówek, wszystko niemal improwizowaliśmy” i dalej „będąc na wiosnę 1911 r. w Warszawie kupiłem rosyjski podręcznik musztry bojowej, z którego potem przetłumaczyliśmy szereg ustępów”. Za pośrednictwem „Zarzewia” nawiązał Rowecki kontakt ze skautingiem warszawskim, którego przybyłym do Piotrkowa delegatem był Roman Umiastowski.
![Podporucznik w I. Brygadzie Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego (1915)](./upload/img/Rowecki 1915_s.jpg)
„Dalsza praca skautowa zaczęła się rozwijać już normalnie, przestając wkrótce być zakonspirowaną wobec ogółu kolegów i władz polskiej szkoły. Jednak wśród nas, kilku pierwszych skautów piotrkowskich, dążenie do stworzenia jakiejś organizacji, posiadającej więcej pierwiastka wojskowego i bardziej poświęconej celom wojskowym, istniało dalej i nie dawało nam spokoju. Znalazło ujście dopiero po stworzeniu «oddziałów represyjnych»” – pisał Rowecki.
O ile w 1912 r. nasz bohater wyjechał do Warszawy, to nadal podtrzymywał kontakt z rodzinnym środowiskiem. „Za każdym moim przyjazdem [do Piotrkowa] – pisał – biorę udział w organizowanych przez [grupę represyjną] napadach (…). W wigilię Bożego Narodzenia 1912 roku przywódca samoobrony łamistrajków napada na mnie, jednak zostaje pobity do utraty przytomności. Epilog tej sprawy, przedstawionej jako akt politycznych represji, kończy się w sądzie, z którego dzięki umiejętnej obronie adwokata Stanisława Chrzanowskiego udaje mi się wyjść cało”.
Najciekawsza pozostaje akcja finałowa: „zakończeniem (…) działalności naszej «grupy represyjnej» – odnotował Rowecki – było kompletne zniszczenie w Piotrkowie rosyjskich przygotowań do obchodu 300-lecia domu Romanowych. W nocy poprzedzającej dzień uroczystości uskuteczniono powyższe przez pozrywanie wywieszonych flag narodowych rosyjskich, przez wypisanie tuszem czarnym (przez specjalny szablon) na gmachach rządowych (dom gubernatorstwa, sąd okręgowy itd.) na wysokości I-go piętra napisów „Precz z Domem Romanowych” lub „Precz z Romanowymi”, wreszcie przez spalenie w piotrkowskim ogrodzie pobernardyńskim złożonych tam girland, lampionów oraz flag, którymi w dniu uroczystości miasto miało być ozdobione”.
Źródło cytatów: S. Rowecki, Wspomnienia i notatki autobiograficzne (1906-1939), oprac. A. K. Kunert i J. Szyrmer, Warszawa 1988, s. 17-24.
Mariusz Furman
(Kraków)
|
|